
Kto Prędzej Dozna Kontuzji – Pies czy Kot? – Czyli czy Rozciąganie Uchroni Cię od Urazu?
Jedno z najbardziej kontrowersyjnych pytań,
dla jednych racjonalne, logiczne i oczywiste,
dla innych niedorzeczne i nie na miejscu.
Dziś spojrzymy na stretching od różnych stron.
Czy rozciąganie może zwiększać ryzyko kontuzji?
A może je zmniejsza? A może nie ma znaczącego efektu?
Czym jest rozciąganie?
Rozciąganie to aktywność, która ma na celu
zwiększenie elastyczności tkanek miękkich.
Prościej mówiąc to coś, co stwarza w Tobie
poczucie, że jest Ciebie więcej.
Okej – w mojej głowie brzmiało to prościej, kontynuujmy.
Kto by nie chciał być elastyczny?
W końcu to, co elastyczne niełatwo ulega złamaniu.
I częściej odnajdzie się w niewygodnych sytuacjach.
I w ogóle, jak tak zamkniesz oczy
i wyobrazisz sobie elastycznego człowieka
to wiąże się z tym jakaś wygoda, prawda?
Zrozumie mnie każdy, kto ma w domu kota.
Te stworzenia nie rozumieją Cię, gdy mówisz “niewygodnie mi”.
I nie dlatego, że nie znają ludzkiego języka.
One po prostu wydają się nie mieć możliwości czucia niewygody.
Obserwacja ich świadomości ciała (nawet, jeśli jest instynktowna)
i możliwości ciała przyprawia mnie o ekscytację,
sprawia że chcę iść na trening,
wykorzystać ten dar – ciało – które zostało mi dane za darmo.
Podekscytowany zaczynam się pakować.
…Otwieram szafę, wybieram koszulkę i dres na trening,
dostrzegam plecak w rogu pokoju
kieruję się ku niemu, i kiedy schylam się, by go dobyć…
Orientuję się, że ja wcale nie jestem kotem,
a plecy mi zaraz pękną. Znasz to?
Kto prędzej dozna kontuzji – pies czy kot?
Ustaliliśmy już czym jest rozciąganie.
Znamy także istoty rozciągnięte – koty.
I nie rozciągnięte – większość ludzi
albo psy – ich ciała są prędzej zwarte, aniżeli elastyczne.
Proszę mnie nie posądzać o porównania ludzi do psów.
A nawet jeśli – przecież to nasi przyjaciele – wszystko gra.
Wyobraź sobie w głowie sytuację i odpowiedz na pytanie:
Kto prędzej dozna kontuzji? Pies czy kot?
Żebyśmy wszyscy byli na tej samej stronie –
weźmiemy za przykład tych dwóch bohaterów:
Stworzenie lekkie, delikatne, szczupłe i zwinne?
Czy silne, stabilne i zwarte?
Nasz Rudy Bohater stąpa po Ziemi bardzo ostrożnie.
Zasypia nieraz w takiej pozycji, że zastanawiasz się
gdzie on masz przód, a gdzie tył?
Potrafi wskoczyć na wysokość nawet 10-krotnie
przerastającą jego wymiary.
No i nie zapomnijmy – potrafi także stamtąd zeskoczyć.
Zeskoczyć, wylądować i bez otrząśnięcia się
zapomnieć o całej sytuacji i po prostu iść dalej.
Z drugiej strony nasz drugi bohater, Kłapouchy.
Kiedy trzymasz go na rękach, musisz uważać
przy odkładaniu go na podłogę.
Jeśli podniesiesz Rudego to nie-pomaganie
sprawi mu tylko większą frajdę.
Kłapouchy nie pomyśli raczej o tym
żeby wskoczyć na stół.
A tym bardziej na szafę.
Nie mówiąc już o zejściu, mogłoby to się skończyć tragicznie.
Intuicyjnie oceniłbym, że kot nie zrobi sobie
krzywdy tak łatwo, jak pies.
Jednak spójrzmy na tę sytuację z perspektywy nauki.
Co dla ciała oznacza być rozciągniętym?
Rozciągnięcie to elastyczność tkanek.
Rozciągnięcie to możliwość Twoich mięśni i innych tkanek
do uzyskania większej objętości – bez uruchamiania sygnałów
alarmowych; w postaci bólu, lęków czy skurczów.
Rozciągnięcie świadczy o tym
jak daleko, jak wysoko, jak bardzo
możesz rozszerzyć swoje ciało
bez utraty zdrowia.
Rozciągnięcie to poduszka bezpieczeństwa w przypadku kontuzji.
Ale również obszar zwiększonego ryzyka kontuzji.
Wyobraź sobie gałąź, która jest krótka
i taką, która jest długa.
Na jednym końcu gałąź zrasta się z drzewem.
Drugi koniec jest wolny.
Jeśli na wolnym końcu 30 centymetrowej gałęzi
zasiądzie wielki orzeł, to jego ciężar przerośnie gałąź
i ta ulegnie złamaniu – ze względu na krótką dźwignię.
Inaczej mają się sprawy, kiedy gałąź sięga na 3 metry.
Orzeł wylądowawszy na końcu gałęzi z pewnością przegnie ją,
ale jej długość i elastyczność pewniej uchronią ją od złamania.
Czy rozciąganie zmniejsza ryzyko kontuzji?
Każdy ruch wymaga od Twojego ciała pewnego rozciągnięcia.
Na co dzień poruszamy się w komfortowych dla nas zakresach,
co znaczy, że w czynnościach życia codziennego
nie schodzimy do głębokiego szpagatu, bo nie ma ku temu celu.
Rzadko wchodzimy w głęboki przysiad, bo odkąd wynaleziono
deski klozetowe i krzesła, sukcesywnie udaje nam się go unikać.
Nie podnosimy także ramion maksymalnie ponad głowę,
bo przecież praktycznie nigdzie nie mamy potrzeby, by wisieć.
Następujący przykład ukazuje, jak niewystarczające rozciągnięcie
przyczynia się do doznania kontuzji.
Kiedy do wykonania zadania XYZ potrzebne jest
100 stopni zgięcia w biodrach, a Ty masz tylko 80…
Powiedzmy, że Twój ulubiony trener personalny
przygotował dla Ciebie na dziś przysiady.
Niestety nie sprawdził wcześniej, jakim zakresem dysponujesz –
Czy Twoje biodra mogą zgiąć się do 100 stopni,
bo właśnie na taką głębokość oczekuje od Ciebie, że zejdziesz.
Cóż, long story short – robisz te przysiady.
Ba, robisz ich dużo. I wcale nie jest Ci przyjemnie.
Jak ma być, skoro Twoje biodra działają tylko do 80 stopni,
a dalej… Dalej lecisz na żywioł.
Następnego dnia bolą Cię kolana,
tadadadam… Dlaczego?! Jak to?!
Tak to. Wymagasz od swoich bioder (ich rozciągnięcia i mobilności)
więcej, niż masz. One robią co mogą (80 stopni), a pozostałe 20
uzyskujesz dzięki wykrzywianiu kolan, kręgosłupa i zaciskaniu zębów.
Twój organizm po prostu pomaga Ci,
żebyś spełnił postawiony sobie cel.
A nie, żebyś spełnił postawiony sobie celbezpiecznie i zdrowo.
Gal
W tym oto przypadku, brak rozciągnięcia w stawach biodrowych
poskutkował tym, że musiałeś poprosić o pomoc inne stawy.
Obciążyć inne stawy, żeby usatysfakcjonować swojego trenera
i teraz… Musisz odpuścić trening i pójść do fizjoterapeuty,
bo sztywne, nierozciągnięte biodra w połączeniu
z źle dopasowanym treningiem, owocują kontuzją kolan.
Rozciąganie to zwiększanie możliwości swoich tkanek miękkich
na bycie rozciągniętymi, po to, by mogły użyczyć swojej
rozciągliwości wtedy, kiedy życie o to prosi.
Tak, zmniejsza ono ryzyko kontuzji,
ale to jeszcze nie jest koniec układanki,
jeszcze jest jedno Ale.
Czy rozciąganie może jednocześnie zwiększać ryzyko kontuzji?
Jest taki przypadek, na który należy mieć oko.
Zdarza się on często, zarówno u laików,
jak i w największych klubach sportowych na świecie.
Kiedy ścięgna i mięśnie są rozciągane
nabywamy tymczasowo większe możliwości.
No, bo przecież nie czujemy tego dyskomfortu,
kiedy wchodzimy w głębokie zakresy, które chwilę temu
powodowały nieprzyjemne uczucie ciągnięcia.
Czy to znaczy, że już jesteśmy bezpieczni?
To, że mamy dostęp do szerszego zakresu ruchomości
wbrew pozorom może przyczyniać się do większego
ryzyka kontuzji, a nie mniejszego.
Świat nauki mówi nam od dawna o tym,
że Twoje tkanki miękkie są najbardziej narażone
na kontuzje w swoich krańcowych zakresach.
Czyli na samym początku i na samym końcu,
wtedy kiedy mięsień jest najbardziej rozciągnięty.
Tam, gdzie mięsień jest najbardziej rozciągnięty
jest także relatywnie słabszy – czyli może wyprodukować
mniej siły, niż na przykład w krótszym zakresie.
Literatura uczy, że generowanie siły
w krańcowych zakresach ruchomości
wiąże się ze zwiększonym ryzykiem kontuzji.
Dlatego, że jest różnica między
byciem rozciągniętym, a byciem mobilnym.
Rozciągnięcie to – jak elastyczny jestem?
Mobilność to – nad jaką częścią mojej elastyczności
mam kontrolę i jakiej części mogę świadomie,
celowo używać?
Tak, rozciąganie może zwiększać ryzyko kontuzji,
tak samo z resztą, jak je zmniejszać.
Wszystko zależy od tego czy rozumiemy
co robimy kiedy się rozciągamy.
To rozciągać czy nie rozciągać?
Na tym punkcie pewnie rozumiesz, co robić
bez mojej pomocy i bez moich rad.
Rozciągać, ale następnie ćwiczyć się w tym rozciągnięciu.
Jak? Najlepiej poprzez trening mobility, dzięki któremu
zbudujesz siłę w krańcowych zakresach ruchomości –
właśnie tych najbardziej narażonych na kontuzję.
No kto?! dozna prędzej kontuzji, pies czy kot?
Pozostawiam pytanie otwarte.
Niech krąży we wszechświecie
i niech będzie jednym z pytań typu;
co było pierwsze, kura czy jajko?
Niech porusza Was, Waszych rodziców i dziadków
przy wigilijnym stole do wspólnej dysputy.
Załączam tytuł niezłego artykułu naukowego,
który zbiera i podsumowuje dotychczasowe badania
w okół następującego tematu
Czy rozciąganie zwiększa, zmniejsza czy nie ma efektu na formę sportową i ryzyko kontuzji?
„To stretch or not to stretch: the role of stretching in injury prevention and performance”
M. P. McHugh, C. H. Cosgrave
Powinniście znaleźć gdzieś w internecie cały, 13-stronnicowy artykuł.
A jeśli Ci się nie uda lub nie chce Ci się szukać, napisz do mnie maila na
I poproś o wysłanie badań z tego wpisu. Odpiszę i wyślę.
Tymczasem dziękuję za uwagę moi drodzy.
Miło mi się porównywało dla Was psa i kota.
Do następnego!
Artur Karapetyan